Present Day Party():

“Dzień dobry! Już czas. Wstawaj!”

Budzi cię łagodny głos inteligentnego urządzenia wdzięczącego się z gracją na nocnej szafce przy twoim łóżku. Nie do końca wiesz, jak działa, ale jesteś z niego bardzo zadowolona. To urządzenie rozwiązało wiele twoich problemów i pozwoliło ci wydobyć z siebie to, co najlepsze.

“Widzę, że spałaś niespokojnie. Wygląda na to, że łapie cię jakaś choroba”.

Nie sądzisz, że urządzenie ma wbudowaną kamerę albo żebyś przespała noc niespokojnie. Domyślasz się, że musi korzystać z mikrofonu, żeby móc monitorować twój oddech, i być może nawet porównuje go do tego, jak powinien brzmieć prawidłowy sen. Nieważne. To sprawia, że czujesz się dziwnie, ale po prostu przechodzisz z tym do porządku dziennego.

“Nie zauważyłem żadnych spotkań w twoim kalendarzu, więc powinnaś zostać w domu. Dodałem już do twojego koszyka sok pomarańczowy i cukierki Halls na kaszel. Powiedz tylko, że zatwierdzasz, a zostaną one zakupione i dostarczone po południu”.

Zatwierdzasz.

“Świetnie! Zamówiłem także dla ciebie dużą MegaPizzę Mięsnego Miłośnika Papy Johna. Zasługujesz na najlepszy dzień, a najlepszy dzień zaczyna się z Papą Johnem. Powiedz, że zatwierdzasz”

Zasługuję na pizzę, myślisz sobie, i zatwierdzasz. Włącza się telewizor u stóp twojego łóżka.

“Na dzień w łóżku z chorobą lekarz rekomenduje dobry program telewizyjny. Całe szczęście, że nowy sezon Dobrych Chłopaków właśnie pojawił się na naszej platformie streamingowej. Dobre Chłopaki to boki zrywać komedia twórców Popierdywania Prezydenta. Opisuje ona przypa…--”

– Nie, dzięki! – odpowiadasz.

“Przypadki Jonny’ego i jego zwariowanego zespo…”

Nie, dzięki!

“…zespołu przyrodnich braci. Chcesz zobaczyć go teraz?”

– Nie, dzięki – ponownie odpowiadasz nieco głośniej.

“W porządku. Włączę w takim razie ostatni program, jaki oglądałaś. Kontynuować oglądanie czy zacząć od początku?”

– Kontynuuj – odpowiadasz. Zamierzałaś wyjść z łóżka, ale jak teraz o tym myślisz, to może rzeczywiście czujesz się trochę chora. Zanurzasz się w pościeli i oglądasz swój program.

W połowie odcinka pojawia się nowa postać, która wydaje się tak głupią karykaturą, jakby scenarzystom serialu nawet nie zależało na tym, by była choć trochę wiarygodna. Gdy patrzysz, jak serial się wykoleja, czujesz, że rośnie w tobie nieoczekiwany gniew. Jest to trudny do zidentyfikowania gniew wywołany przez tę tandetną postać, ale wywołany czymś głębszym. Pewnego rodzaju rozczarowanie lub niedowierzanie, odnośnie do tego, co scenarzyści muszą myśleć o tobie i ludziach takich jak ty – czy coś w tym stylu. Ta furia wskazuje na coś większego, czego nie możesz do końca wyrazić, ale wiesz, że masz rację.

W głowie zaczynasz sklejać notkę na bloga o tym, że jakikolwiek show powinien być lepszy od tego, co teraz oglądasz. Jednak sama myśl o pisaniu notki cię męczy, więc redukujesz ją do idealnie skrojonego, kwaśnego tweeta. Wypowiadasz tweeta na głos do swojego inteligentnego urządzenia, które przesyła go dalej światu, abyś ty mogła znowu zanurzyć się głębiej w pościeli i pozwolić na autoodtwarzanie kolejnego odcinka.