The Condescending Tone of Detox:

Tym, co najbardziej frustruje mnie w tych artykułach na temat cyfrowego detoksu, jest ich pretensjonalny ton. Każdy z nich przypomina trochę przemocowego partnera, który próbuje ukryć swoje manipulacje pod płaszczykiem racjonalności.

Zwykle zaczynają się od jakiejś wariacji na temat rozstrojenia: “Nie sypiasz dobrze, jesteś cały czas smutna, nie możesz się skupić, nie wiesz, kim są twoi prawdziwi przyjaciele, nie wychodzisz na zewnątrz”.

Następnie starają się pokazać, jakie masz możliwości, równocześnie zaznaczając, że nie będzie ci łatwo: “Przespaceruj się po parku, ot, idź na zwykły spacer i nie wrzucaj zdjęć liści na Instagrama. Albo połóż się spać bez patrzenia w telefon, tweety rano też tu będą! Nie wiem, spróbuj kontaktu w cztery oczy!”.

Zwykle kończą się zapewnieniem, że możesz wrócić: “Będzie ciężko, będziesz miała wrażenie, że ciągle coś cię omija, ale to sprawi, że będzie ci lepiej. I hej, zawsze możesz zapostować, jak świetny to był detoks ;) ”.

Poradniki cyfrowego detoksu skupiają się na tym, jak to ty obleśna jesteś w tej chwili i co ty musisz zrobić, żeby tymczasowo to naprawić. Nigdy nie mówią o tym, jak kilka korporacji reprezentuje teraz cały internet. Ani nie wyjaśniają, że to właśnie te korporacje zamieniły internet w toksynę. Podstawowym przesłaniem cyfrowego detoksu jest przekonanie, że działalność tych firm jest nieunikniona, podobnie jak cierpienie wynikające z obecności w internecie, i to od ciebie zależy, jak sobie z tym poradzisz.

Cyfrowy detoks stał się już frazesem. Jego skutkiem ubocznym jest to, że jakakolwiek krytyka sieci wywołuje u twoich przyjaciół przekonanie, że zaraz zaczniesz gadać jak jakiś leśny dziadek: “DLACZEGO JUŻ NIE ROZMAWIAMY Z INNYMI LUDŹMI W AUTOBUSIE? Co się stało z ROZMOWAMI PRZY STOLE? Dzieciaki już się do siebie nie tulą, ponieważ to tweety zastępują im bliskość! Mam znakomity KAMIEŃ DO PUSZCZANIA KACZEK, który wyłowiłam z rzeki (słyszałaś kiedykolwiek o czymś takim jak rzeka?), i jestem teraz tak baaaardzo szczęśliwa”.

Oczywiście nikt nie chce tego słuchać, bo to gówno jest irytujące.

Nasza dyskusja o internecie stała się binarna: albo odrzucasz rzeczywistość online, albo cynicznie ją afirmujesz. Nie jesteśmy w stanie ogarnąć trzeciej drogi.